Link :: 08.01.2006 :: 11:14
Samotna.
Nie będę się do nikogo wpychać z moimi problemami. A żeby w ogóle się otworzyć potrzeba czasu. Nie będę się wpychać! A mimo wszystko chciałabym, żeby ktoś zauważył co mi jest. Bo prawda jest taka, że czuję się cholernie samotna. A może to tylko moje odczucia?
Mam już tego dosyć. Wszystkiego. Nikt nie może pomóc. Więc jak dalej żyć? Jak?
Nie mam pomysłu na dalsze życie. Kilka dni mogę wytrzymać. Ale co potem?
Wszystko jest dobrze.
Czemu ludzie łykają każde kłamstwo jakie im podsuniesz?!
I żeby wszystko było jasne - nie wystarczy zapytać co jest grane? Nie wystarczy z łaską chcieć się dowiedzieć. Nie powiem.
Blog jest po to, żeby mówić o swoich uczuciach. Ja właśnie mówię. Rety, jak ja bym czasem chciała, żeby ludzie potrafili czytać w moich myślach. Wszystko byłoby dużo łatwiejsze, a przy tym nie musiałabym nikomu nic mówić. A tak? Znowu będę się produkować przed niektórymi osobami, a i tak gówno z tego wyjdzie.
Życie jest do dupy.
Komentuj(2)


Link :: 08.01.2006 :: 17:52
Czy to możliwe, żebym nie znała siebie?
Czy to możliwe, żebym była zdolna do czegoś, o czym nigdy nawet nie myślałam? Czy ja mogę zatracić własną duszę? Czy moimi myślami może władać jakaś obca...hm...siła?
Ja już sama siebie nie poznaję.
I nie umiem normalnie spojrzeć w lustro.
Komentuj(3)


Link :: 10.01.2006 :: 18:15
Wszystko się zmienia.
Dopiero dziś to zauważyłam. Wszystko jest w ciągłym biegu. Dziś jest tak, jutro inaczej. Ba! Nawet za kilka minut wszystko jest inaczej! To jest chore.
Nie wierzę we wróżki.
I w ogóle ja czasem nie wiem, w co wierzę.
Wiecie, czasem mi się wydaje, że wiem wszystko. A potem nagle nic nie wiem. Nie wiem co robić, co myśleć. Jak rozmawiać z najbliższymi. Prawda, kłamstwo, prawda, kłamstwo.
Wszystko się zmienia.
Jeszcze niedawno nie miałam nadzieji na lepsze. Teraz widzę jakiś promyk tam, w oddali. Tyle, że on bardzo mały jest. Praktycznie niewidoczny. A może ja go sobie tylko uroiłam?
Tak bardzo chciałabym, żeby to nie była halucynacja...
Komentuj(4)


Link :: 12.01.2006 :: 19:44
Dzień, jak codzień. Nic nowego, nic fajnego, nic szczęśliwego.
Chwile kompletnego załamania są u mnie rzadkością. A przynajmniej były. Jeszcze dwa tygodnie temu powiedziałabym, że nie pamiętam kiedy ostatni raz biegłam ulicą zaryczana, nie mogąc złapać oddechu. Że nie pamiętam, kiedy ostatnio nie wiedziałam co ze sobą zrobić do tego stopnia, że chciałam iść przed siebie, byle gdzie, gdziekolwiek.
A dziś właśnie tak było.
Do tego czuję się samotna. Stare odchodzi, nowe jest za nowe, a ja nie potrafię sobie sama poradzić. W mojej głowie kłębi się tyle myśli, że aż nie wiem od czego zacząć. Co robić. Na co zwracać największą uwagę. Bardzo się boję.
Ja nawet nie wiem, czego. To jest chore. Ja jestem chora. Moja głowa jest chora. Ja wariuję.
Komentuj(4)


Link :: 14.01.2006 :: 11:10
Ja nie chcę ranić. Ja naprawdę nie chcę. Ani siebie, ani przyjaciół. Ja naprawdę tak bardzo tego nie chcę...
Ale nie umiem, no po prostu nie potrafię...
Wiecie, śniło mi się dziś, że śpiewałam. W klasie. Śpiewaliśmy "We are the champions". I nagle zaczęli się tam przepychać i ktoś krzyknął kto dokończy piosenkę? Ja zaczęłam dalej śpiewać. Mój głos niósł się po sali, wszyscy patrzyli, czułam się wtedy tak dobrze... Szkoda, że to był tylko sen.
Bo takie coś nigdy w rzeczywistości się nie zdarzy z trzech powodów:
a) ja nie potrafię śpiewać,
b) oni nigdy by nie słuchali, za bardzo zajęci sobą,
c) trema by mnie zjadła.
Ale z jednego jestem dumna, wczoraj zabrałam się za nuty z gitary. Rety, jak to ładnie gra moimi palcami... Szkoda tylko, że tak strasznie boli. Opuszki palców to mam już prawie poprzecinane...
Nie będę myśleć, nie chcę!...
I normalnie już nie potrafię...
Komentuj(2)


Link :: 16.01.2006 :: 19:16
"Jesteś tu niepotrzebny, jak plama na ścianie... Wiem, że chciałbyś to zmienić, a ja znam rozwiązanie. Jesteś tylko ciężarem, jak kosz z brudnym praniem. Wiem, że chciałbyś to zmienić, a ja znam rozwiązanie. By uwolnić Cię od bólu i porażek, i dostarczyć tobie przewspaniałych wrażeń!..."
Kłótnia inna niż wszystkie. Bo taka... Co prawda był płacz, był krzyk, o dziwo nawet rozmowa była! Ale mimo wszystko niepotrzebnie przywołane obrazy z przeszłości. Niepotrzebnie mówiłam o tym, co boli. A może jednak dobrze?...
Sama nie wiem co robić. Mam dość pisania o tym, jak mi ciężko, o tym jak wielkiego mam doła... A jednak jak o tym nie mówić, skoro tak właśnie jest?
Dobra, koniec tej kwestii. Ostatnio dzieje się jakby lepiej. Lepsze to, lepsze tamto. Każda rozmowa daje mi taką siłę... Pokazuje drogę, staje się światłem. A zwłaszcza rozmowy z Tobą.
To głupie. Takie banalne, takie zwykłe, a tak cieszy. Dziecinna. A mimo wszystko Ja.
Wiecie, chyba nauczyłam się pisać zawile. Jeśli każda osoba, która to przeczyta będzie w stu procentach wiedziała o co biega, to ja nie nazywam się Madzia =D.
Koniec przemówienia.
Do czasu... ;>
"Jesteś szarym człowiekiem wśród miliona innych osób... Wiem, że chciałbyś to zmienić, a ja znam na to sposób. Jesteś tylko maszyną, którą nogi gdzieś niosą. Wiem, że chciałbyś to zmienić, a ja znam na to sposób. By uwolnić cię od bólu i porażek i dostarczyć tobie przewspaniałych marzeń!..."
Komentuj(1)


Link :: 18.01.2006 :: 17:08
W głowie mi szumi. Mam tyle myśli. Tyle głosów. Ta pokusa...
Nie chcę tego. Nie chcę myśleć, nie chcę tego widzieć, co widzę teraz. Chcę uspokoić moje ręce, chcę by były normalne, bym nie musiała patrząc na nie myśleć. Nie chcę myśleć. Nie chcę myśleć. Nie chcę myśleć!
Nienawidzę tego świata. Nienawidzę tego domu. Nienawidzę siebie. Nienawidzę patrzeć na siebie. Nienawidzę lustra. Nienawidzę tego życia. Nienawidzę wszystkiego, co się wokół mnie dzieje. Chcę uciec. Chcę wyjechać. Chcę odpocząć. Tak bardzo się męczę...
Pozwólcie mi na chwilę zapomnieć. Dajcie spokój. Dajcie ciszę. Pozwólcie pomyśleć RACJONALNIE. Nie chcę wszędzie tego widzieć. Po prostu nie chcę!
Dajcie żyć normalnie!...
Błagam...
Komentuj(3)


Link :: 19.01.2006 :: 20:20
Ja już nie wiem, co ja myślę. Nie wiem, co jest prawdą, a co obłudą. Nie wiem, kto oszukuje. Nie wiem, czy ja sama jestem prawdziwa.
Czuję się tragicznie. Z każdym dniem, co ja gadam, z każdą minutą czuję się coraz bardziej ciężka w środku. Tak ogromna, wielka... Tak głeboko rozdarta. Nie wiem, jak sobie radzić. Nie umiem wytrzymać z samą sobą w jednym pokoju. Tak bardzo nie chcę być sama.
Nie chcę. Po prostu nie chcę...
Za późno.

Pomocy!...
Nie pytajcie co robić. Bo ja tego nie wiem.
Komentuj(4)


Link :: 21.01.2006 :: 14:44
U Babci.
Weszłam, złożyłam życzenia, dałam prezent, chwilkę posiedziałam i wyszłam. Pomiędzy Nami nadal wisi kolejna kłótnia w powietrzu. Ciągłe przygadywanki, itd... W końcu poszłam do łazienki, siedziałam tam kilkanaście minut. Tak długo, aż mama po mnie przyszła. Wyszłam, otarłam łzy, podziękowaliśmy Babci za miłą gościnę i pojechaliśmy do domu. A tam, oczywiście, kolejne kłótnie. Ja naprawdę mam już tego dosyć.
Do tego musiała zauważyć...

I tak mniej więcej wygląda moja każda sobota. Zawsze kłócę się z ojcem...
A co się tyczy poprzedniej notki... Gdzie byli wszyscy wczoraj wieczorem? Albo dziś jak byłam u babci? Telefon cały czas miałam przy sobie.
*pełna bólu kończy swoje wywody*

...
Komentuj(2)


Link :: 23.01.2006 :: 18:17
Odnalazłam siebie dawno temu. Byłam taka beztroska... Bez żadnych zmartwień.
A teraz? Teraz jestem pewną dziewczyną, której kark ugina się pod ciężarem chorych myśli, urojeń i problemów. Jest źle. Ale będzie dobrze.
Kiedyś byłam inna. Jak zwykle. Często się zmieniamy. Ale nie zapomniałam piosenek Avril Lavigne, których kiedyś słuchałam na tony. Nie zapomniałam tych wieczorów wspomnień w moim pokoju, z albumem z zdjęciami w rękach. Nie zapomniałam. A czemu tak trudno mi było to przywołać w pamięci w tych trudnych chwilach?
Ważne, że teraz narazie jest dobrze. Że wiem, czego chce. Chociaż nie. Za dużo powiedziane. Nie wiem. Po prostu mam wrażenie, że wiem.
To wszystko jest chyba spowodawane dzisiejszą wizytą Justyny i Justysia. Kurcze, no... Niepotrzebnie tą szkołę zamknęli. A może jednak potrzebnie? Już nie wiem, co myśleć.
Ważne, że mogłyśmy się spotkać. Te kilka godzin, to chyba najpiękniejszy początek tego tygodnia, jaki kiedykolwiek mogłam sobie wymarzyć.
Komentuj(0)


Link :: 24.01.2006 :: 21:17
Mam w domu zdjęcia.
Są różne. Kolorowe, czarno-białe. Ja na nich jestem, są na nich ludzie, których kocham. Samochód też jeden jest =P. Wniosek z tego taki, że teraz, kiedy na nie patrzę i płaczę, w głowie mam dziwne myśli. Czuję, jakbym się od tego oddalała. Od tych ludzi. Od tego całego mojego życia.
To jest dziwne. Widzę to przed sobą, mogę tego dotknąć. Mogę złapać za telefon, zadzwonić, porozmawiać. A mimo wszystko jest mi źle. Czuję się tak strasznie samotna. Na własne życzenie, wiem. A mimo to nie mam siły dobijać się do ludzi. Do TYCH ludzi. Których przecież uważam za przyjaciół...
Czy ja tak wiele bym chciała?... Zainteresowanie...złe słowo. Przecież się interesujecie. Natręctwo...może tego mi brakuje?... Może tego dobijania, walczenia o choć jedną część mojego serca... Ja już sama nie wiem, czego chcę. Już....nie wiem tego od nie pamiętam jak dawna.
Po prostu chciałabym być kochana. Wiem, że jestem. Wiem i mam tego pełną świadomość. A jednak czegoś mi brak. Czegoś wielkiego.
Do tej pory miałam ochotę to wszystko zostawić i po prostu przestać krwawić w duszy. Przestać myśleć. Przestać czuć. Moja dusza jest tak bardzo skomplikowana, że czasem sama siebie nie potrafię zrozumieć. I właśnie wtedy się dobijacie. Wtedy, kiedy nie wiem co mi jest. Pytacie, choć nie znam odpowiedzi. A wy nadal męczycie. A ja milczę. Bo co mam powiedzieć, gdy nawet ja nie rozumiem siebie?
Czasem panikuję. Czasem jestem tak bardzo tym wszystkim przerażona, że panikuję. Siedzę w pokoju i się trzesę. Siedzę i płaczę. Siedzę i tak bardzo chciałabym, żeby wtedy ktoś był przy mnie, żebym nie czuła się samotna. To naprawdę nie moja wina, że nie potrafię krzyczeć o pomoc. Że nie umiem krzyczeć przez łzy. Że nie daję rady przezwyciężyć tego całego idiotyzmu. To nie moja wina, że każdego dnia zmieniam się, jak w kalejdoskopie. Że nie wiem co czuć, że nie wiem jak myśleć, że jestem rozdarta pomiędzy jakby dwoma światami, które dzieli bezdenna przepaść. Że stoję i krzyczę, a nikt nie chce usłyszeć. Że tak naprawdę nie ma już żartów. Że nie ma uśmiechu, nie ma miłości. Jest tylko obłuda. Obłuda i kłamstwa.
Komentuj(1)


Link :: 27.01.2006 :: 10:58
W sumie to nie mam pojęcia po co to robię. Znaczy po co o tym mówię i tak dalej. To rani, a mimo wszystko taka już sobie głupia jestem, że nie potrafię patrzeć ludziom w oczy kiedy mówią jaka jestem wspaniała, gdy tak naprawdę nie jestem. Nie umiem kłamać. Moi rodzice mnie tego nauczyli, właściwie tata. Zawsze mi powtarzał, że nie mogę kłamać. To było hm... Czy ja aby nie wspominam? Naprawdę zaczynam się starzeć... xD
Mam w miarę dobry humor kiedy to piszę. Jestem w szkole na informatyce. Dzięki takiemu wynalazkowi jak muzyka na blogu mogę sobie ściągać od Oli piękną muzyczkę i siedzieć przy komputerze słuchając, i słuchając, i słuchając...
Chciałabym, żeby to nigdy się nie skończyło. Żebym miała przyjaciół jak do tej pory. I żeby było jak teraz, tak fajnie. Tak po ludzku. Chcę, żeby to się nie kończyło.
A z drugiej strony jak znowu będę w domu... Oni się zmienili. Zmienili na lepsze. Kiedy zdali sobie z tego wszystkiego sprawę postanowili pomóc. I wiecie, czuję się teraz naprawdę dobrze. Naprawdę. Czuję, że żyję.
Gdybym jeszcze tylko potrafiła się skupić na tym, czego się uczę do szkoły, to już by była pełnia szczęścia. Gdyby się jakoś te oceny poprawiły...
Nie zostawiajcie mnie teraz samej. Nigdy.
Komentuj(2)


Link :: 28.01.2006 :: 17:16
Nie wiem, co robić. Mówię wam, że nie chcę być sama. Bo nie chcę. Ale czy to, że ktoś przyjdzie na dwie godziny zmieni cokolwiek? Po wyjściu nadal będę sama. Nadal będę sama z moją pokusą, z tymi myślami. Wiem, że to złe. Obiecałam, że nie. I dotrzymam słowa. Tylko jak długo jeszcze?...
To jest chore. Przecież tak praktycznie rzecz biorąc nic mi nie jest. Przecież ja nawet nie mam prawa mówić, że mi źle. Bo niby dlaczego mi źle? Nie ma powodu do płaczu. Nie ma powodu do cierpienia. A mimo to płaczę i cierpię. I naprawdę nie wiem, nie wiem jak można mi pomóc. Nie wiem, jak sama sobie powinnam pomóc.
W nocy pojechałam na premierę Harrego Pottera i Księcia Półkrwi. Ale po co, skoro teraz mam wyrzucane to, że dostałam, a zachowuję się źle? Wolałabym go w ogóle nie dostawać w takiej sytuacji. Chciałabym mu go zwrócić ale nie mogę. Nie chcę rozpętać jeszcze większej awantury. Po co? Nie chcę się kłócić. Ja już naprawdę nie chcę płakać. I nie chcę cierpieć. Tylko co zrobić, kiedy praktycznie nie ma powodu? Jak się tego, co to powoduje pozbyć, żeby było dobrze? Ta cała sytuacja jest chora. Ten cały mój ból, żal, to wszystko co teraz się we mnie kotłuje. To jest chore. To całe moje wnętrze, to że nie umiem mówić o tym swobodnie, że gdy już czuję, że zaraz komuś coś powiem to potrafię tylko zwiesić głowę i patrzeć w podłogę. Rety, tak bardzo chciałabym komuś to wszystko powiedzieć.
Nocka. Może to i jest rozwiązanie. Kolejny zlot. Tylko że za bardzo się boję, że pokłócę się z Anią. A teraz to by było za dużo. Z samą Patrycją... To też jest rozwiązanie. Ale teraz nie ma nawet takiej możliwości, chyba. W szkole to za mało czasu. Spacer z Justyną to zaledwie godzina, jest za zimno. Nie ma mowy. Godzina mi nie wystarczy. W szkole jest za dużo osób. Mogłabym z Justysiem pogadać. Może nawet po lekcjach. Ale czuję, że to byłby za duży ból. Bo po co do tego wracać niepotrzebnie? Z Darią w życiu. Ona nie zrozumie. Zresztą, to za duża papla, wygadałaby komu popadnie... Tak więc jak widać mam wiele przyjaciółek. Ale z żadną z nich nie uda mi się porozmawiać w najbliższym czasie. Po prostu nie ma wyjścia z tej sytuacji.
Boże, jakie to szczęście, że wyrzuciłam to, co mi Patrycja kazała wyrzucić...
Komentuj(5)


Link :: 31.01.2006 :: 15:39
Ogólnie humor mam spieprzony na maksa.
Tym oto radosnym początkiem pociągnę za sobą całą masę pozytywnych myśli.
Dzień w szkole, jak napisałam na blogu koleżanki, był do dupy. Do dupy, do dupy i jeszcze raz do dupy. I nawet nie wiem, czy to z mojej winy, czy nie. Szczerze mówiąc mam to w dupie.
Nienawidzę mieć takiego humoru. No po prostu nienawidzę.
Czy to naprawdę moja wina, że taka jestem? Czy powinnam mieć za to wyrzuty sumienia? Czy może powinnam coś z tym zrobić?
Wiecie, takie dni mnie skłaniają... Coraz częściej mam wszystkiego dosyć. Ten wiek jest okropny. Ten czas. Nie cierpię tego. Jedynym miejscem, gdzie mogę powiedzieć wszystko, jest blog. Czy to moja wina, że jestem aż tak zamknięta? Że to wszystko układa się tak, a nie inaczej?
Chciałabym to wszystko jakoś zakończyć... Rety, było tak dobrze, byłam taka szczęśliwa, taka stęskniona. Czemu za każdym razem gdy wchodzę do szkoły zmieniam się nie do poznania? Jaka cholerna siła rządzi tym, jaka jestem? Nie mam kompletnie władzy nad sobą. Teraz to zauważam. Nie potrafię kontrolować sama siebie. Coraz częściej wybucham, coraz częściej mam pretensje do ludzi za nic. Coraz częściej zmieniam się sama w sobie, i nie potrafię tego zahamować.
Czuję się samotnie.
I nawet wypłakać się nie mogę. Kiedy rodziców nie było w domu mogłam włączyć głośno muzykę, mogłam krzyczeć w niebogłosy, mogłam się jakoś wyładować, mogłam płakać, i płakać, i płakać, i nic nie mogło mi przeszkodzić. Mogłam czuć co chciałam, mogłam być jaka chciałam. A teraz czuję, że coraz częściej zamykam się w sobie, kompletnie nie potrafię dopuścić do siebie ludzi, którzy chcą dla mnie jak najlepiej. Nie potrafię wyrażać swoich uczuć, nie umiem żyć normalnie.
Czuję się jak jakiś cholerny ufok.
Czuję, że ludzie mnie nie akceptują. Może to śmiesznie brzmi, ale kompletnie nie mam wiary w siebie. Kompletnie. I nieważne ile osób powie mi, że tak nie jest. Po prostu czuję się izolowana. To jest głupie, wiem. W końcu mam tylu przyjaciół, z tyloma ludźmi żartuję, śmieję się.
Tylko czemu zawsze jak patrzę na tych ludzi nie widzę ich uśmiechniętych twarzy, tylko maski, które zakładają po to, żeby....właśnie, po co?
Czuję się chora od środka. Tak kompletnie chora, tak bardzo przepełniona uczuciami, różnymi emocjami... To wszystko niedługo eksploduje. I czuję, że pójdę nie tą drogą, którą powinnam pójść.
PS. Wczorajszy poniedziałek był [póki co] najpiękniejszym dniem w tym nowym [bo 2006 :P] roku.
Komentuj(1)


 

[Księga gości]

 

2024
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2023
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2022
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2021
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2020
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2019
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2018
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2017
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2016
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2015
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2014
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2013
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2012
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2011
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2010
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2009
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2008
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2007
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń
2006
grudzień
listopad
październik
wrzesień
sierpień
lipiec
czerwiec
maj
kwiecień
marzec
luty
styczeń

 

link1
link2
link3

 

 

 

 

 

 

talk.pl | Twój Wirtualny Pamiętnik