12.01.2006 :: 19:44
Dzień, jak codzień. Nic nowego, nic fajnego, nic szczęśliwego. Chwile kompletnego załamania są u mnie rzadkością. A przynajmniej były. Jeszcze dwa tygodnie temu powiedziałabym, że nie pamiętam kiedy ostatni raz biegłam ulicą zaryczana, nie mogąc złapać oddechu. Że nie pamiętam, kiedy ostatnio nie wiedziałam co ze sobą zrobić do tego stopnia, że chciałam iść przed siebie, byle gdzie, gdziekolwiek. A dziś właśnie tak było. Do tego czuję się samotna. Stare odchodzi, nowe jest za nowe, a ja nie potrafię sobie sama poradzić. W mojej głowie kłębi się tyle myśli, że aż nie wiem od czego zacząć. Co robić. Na co zwracać największą uwagę. Bardzo się boję. Ja nawet nie wiem, czego. To jest chore. Ja jestem chora. Moja głowa jest chora. Ja wariuję.