07.03.2006 :: 17:02
Wiecie, to jeszcze za wcześnie w tym wieku. Znaczy bo tak: patrząc na to ze strony samotnej dziewczyny (znaczy bez chłopaka) śmiem twierdzić, że kurcze jeśli wszystkie moje przyjaciółki nagle sobie kogoś znajdą, to ja zostanę sama! A przecież tyle spraw można załatawiać razem... Kurcze, no! "To znaczy tak niewiele, prawie nic. W półmroku jego twarz, monety błysk. Tylko dotknięcie ciepłe rąk. Gdzieś w tunelu metra są. Na twardej ławce kilka słów. Jakaś ballada. Jakiś blues..." Esh... Nie ma to jak wiedziec, co się dzieje :]. Czasem mam takie wrażenie, że czegoś mi brakuje, że na coś czekam, kurcze no! A wtedy przypominam sobie to, co było jeszcze przed chwilą i cieszę się, że nadal tu jestem, taka sama jak przedtem. To chyba nic nie zmienia. A może....sama już nie wiem. Mam tyle myśli w głowie, że nie wiem, które one są prawdziwe, a które nie. Nie wiem, w co wierzyć, na co czekać. Bo czy to można nazwać miłością? Niby tak, bo ja wciąż czekam. Ja czuję się tak cudownie tylko patrząc... Przepełnia mnie wtedy radość, taka przyjemność bierze mnie w objęcia, chce mi się skakać, śpiewać, tańczyć... Jest mi wtedy tak dobrze, a przecież to tylko spojrzenie. Jednak dla mnie szczęście... A potem rzeczywistość. Potem życie. I szkoła...jak ja mam się skupić przepełniona tyloma uczuciami, tyloma emocjami? Nigdy nie miałam problemu ze sobą. Zawsze wszystko potrafiłam cudownie pogodzić. A teraz czuję się tak bardzo rozdarta. Bo co w końcu jest dla mnie w życiu najważniejsze? Ty, czy życie...? Jutro dzień kobiet. Przyznam się, że nie cierpię tego dnia. Te wymuszone uśmiechy, czasem wymuszone kwiaty. To jest okropne. Takie na siłę święto... Czuję się tak strasznie przytłoczona. Za oknem zimno, w sercu ognisko marzeń i ciepło myśli. Niekiedy można spotkać Czarnego Upiora Śmierci, ale mimo wszystko Krasnoludki Dobroci czuwają u bram mojej duszy. A ja? Ja w takich warunkach nie mogę pracować!... dopisane po 19: Wiecie, dziś się otworzyłam. Znaczy trudno jest mówić o czymś, co przyprawia Cię o ból głowy. O czymś co zawstydza Cię z góry do dołu. O czymś, co jest dla Ciebie najgorszym z najgorszych, największym wstydem, WSTYDEM. O czymś, czego jeszcze nikomu przedtem nie powiedziałaś. O twoim sekrecie. No niezupełnie moim własnym....podzielonym. W każdym razie to jest dla mnie problem. Ogromny problem. Boję się tego. I ta osoba, z którą chciałam dziś o tym porozmawiać, ja nie wiem jak to nazwać... To jest cholernie głupie, i trudne, wiem. Ale nie potrafię zrozumieć powodu, przez który nagle coś się zmieniło. Nagle jest tak strasznie zwykle, że nie mogę tego znieść powoli. Nie wiem, może to moja wina. Może to już było za dużo... Możliwe. To był pierwszy raz. Może powinien być ostatni?...