03.12.2006 :: 20:06
Dzisiejszy wieczór był do dupy. Nie dość, że już oczy mi się same zamykają i pewnie nie prześpię dziś znów całej nocy (swoją drogą...może to bezsenność?!) to jutro poniedziałek... Z jednej strony na szęście, ile można czekać? A z drugiej po cholere?... Krakersy sobie kupiłam. Ale myślicie, że na czterech poprzestałam? Głupia jestem. Na Prodigy mnie wzięło. Tak dla starych dobrych czasów, które już nie wrócą. Apropos wspomnień...albo może nie. Pies mój mnie dziś zdenerwował. W ogóle mecz Polaków...pierwszy set był tragiczny. TRAGICZNY. Jakoś tak mi niedobrze. Do tego centralnie mam wyrzuty sumienia. nosi mnie, rzuca i nie wiem co jeszcze. a z drugiej strony czuje sie totalnie zmeczona. co to bedzie?...