15.10.2006 :: 12:58
mój zapał i ambicje są tak silne, że czasem odnoszę wrażenie iż pragnę prześcignąć sama siebie. od zawsze czułam pociąg do starych filmów i starych czasów. przeszłość była moją przyszłością, wciąż żyję wspomnieniami. tylko czy to dobrze? nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że popadam ze skrajności w skrajność. czyżby na tym polegało moje wyszumienie się? nie jestem trochę opóźniona? inni szumieli dużo wcześniej ode mnie. cały czas filozofuję. czym jest życie? po co ono, i dlaczego...cały czas te głupie pytania i mój styl...właśnie, ja mam jakikolwiek? cały czas czuję, jakbym szukała siebie pośród tłumu i znaleźć nie mogła. wiem, że jedno jest ważniejsze od drugiego. że jedna to ja i druga też, tylko nie wiem która bardziej... heh, zawsze bałam się tej muzyki, której teraz słucham. często się bałam, byłam strachliwa...do teraz jestem. bałam się bać. ale może czas wreszcie stawić czoła własnemu strachowi?
"A kiedy przyjdzie także po mnie Zegarmistrz Światła purpurowy, by mi zabełtać błękit w głowie, to będę jasny i gotowy. Spłyną przeze mnie dni na przestrzał, zgasną podłogi i powietrza. Na wszystko jeszcze raz popatrzę i pójdę, nie wiem gdzie, na zawsze..." nie chcę zapeszać. ani nawet nie chcę wywoływać wilka z lasu. czasem lepiej w nic nie wierzyć, niż zbyt mocno wierzyć i później się rozczarować.