jakby nie patrzeć...się zmieniło. Nirvana, grunge, ja...heh...
za niedługo, właściwie jutro (:|) do szkoły. znów...w tym roku zamierzam postawić na naukę tak bardzo, jak mi na to siły pozwolą. bo prawda taka, że ja nie będę chyba miała zbyt wielu sił...
w sumie, to się boję. tak trochę, bo w końcu to szkoła. od tego wszystko się zaczęło i skończyło. raz na zawsze. (?)
te dwa dni w Licheniu mnie jakoś uspokoiły. ta msza święta, te modlitwy, łańcuszki, bitwa na poduszki, ukradzione sznurowadło i rozmowa z Solistką...no i pani Lusia of course...pokoje piękne, wygodne łóżko i super mega giga prysznic...wszystko wymiatało. a zwłaszcza ten nocny spacer ]:->
a teraz słuchając grupy Hey i upowszechniając czarny lakier do paznokci pytam się: kiedy zniknie ten chłód z mojego serca?! |