23.05.2006 :: 19:34
"Kochałem ją. Była najjaśniejszym aniołem, najcudowniejszym cudem, najwspanialsza. Każdego dnia budziłem się tylko po to, żeby ją całować, żeby móc na nią popatrzeć, choć przez chiwlę. Była dla mnie natchnieniem, była muzą, była miłością mojego życia. Była całą chwilą."
W sumie ten wstęp ma zaznaczyć rolę miłości. Szkoda, że facet to pisał:D Wolałabym coś z chwilą o kimś dla mnie ważnym:P. Co u mnie? Wspaniale. Biegam (o mamo!), skaczę (xD), żyję, wychodzę z Dexem, nie mogę się wybrać do Geanta po nowe słuchawki (:P), uczę się, pstrykam zdjęcia moim nowym phonem (:D), spotykam się z przyjaciółmi, gram na gitarze, mam wiele i jeszcze więcej dobrej energii i dobrego nastawienia, i oczywiście już tak rytunowo śmieję się do każego (:D). "This place is so empty." Wczoraj był koncert w Arce dla dziadków:D. Właściwie babć xD. W sumie nie było tak, jakbym sobie to wymarzyła, ale nie można mieć wszystkiego. Nigdy nie jest tak, jak sobie to wymarzymy. A żeby było, to trzeba wszystko na tacy poddawać. Ale (i tu posłużę się cytatem z mojej nowej książki :P) "Nie musisz za każdym razem wygrywać!". Interpretacja dowolna. Dla mnie znaczy mniej więcej tyle, że "nie wszystko złoto co się świeci":P. Albo "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", bez różnicy:P.